Gdy zobaczyłem informacje o nowym kasku motocyklowym Austalijskiej firmy VOZZ, który otwiera się w tylnej części nie byłem pewien czy takie rozwiązanie ma jakikolwiek sens - przecież nie ułatwia życia okularnikom, a skoro nie ma cech tradycyjnego szczękowca, to w czym on jest lepszy od zwykłego kasku integralnego?
Okazuje się, że taka nietypowa konsrukcja ma swoje mocne strony - kask pozbawiony jest bowiem tradycyjnego paska do zapinania - mamy tutaj wydłużoną część podbródkową, co pozwoliło zrezygnować z tradycyjnego zapięcia bez obawy, że zsunie się on z głowy w czasie wypadku. Mniejszy otwór, który ma pomieścić jedynie szyje to także inne zalety - między innymi brak efektu podwiewania wiatru z dołu oraz lepsza izolacja oraz wyciszenie - przynajmniej w teorii i z informacji, które płyną od producenta. To czy kask faktycznie okaże się cichy dowiemy się już wkrótce, bo VOZZ RS.10 zadebiutuje w ciągu kilku dni na rynkach Australii i w Nowej Zelandii. Cena to ok. 3500 PLN. Kask posiada również system awaryjnego ściągania go z głowy. Jak myślicie - czy rynek przyjmie takie rozwiązanie czy trzeba traktować ten kask jako ciekawostke?