Gość: Koodłaty
Moto idealne dla osoby która lubi sportową jazdę a jednocześnie lubi wyruszyć na wycieczkę 800km z plecakiem.
Osiąg są rewelacyjne licznik można zamknąć bez większego wysiłku, jedyne do czego można się przyczepić to słaby dół na niskich obrotach trzeba go trochę wyżej pokręcić w porównaniu do Hayki.
Co do prowadzenia motocykl jest bardzo stabilny nawet na nierównościach i przy dużych prędkościach, na winklach można swobodnie zejść do kolana ale w porównaniu z typowo sportowymi litrami niestety czuć masę motocykla i lekką ociężałość (Chociaż w porównaniu z Hayką 1gen. ZZR-a wydaję się bardziej zwinna i łatwiej kładzie się w zakręty-moje osobiste odczucia ).
Zawieszenie w pełni regulowane po odpowiednim zestrojeniu bardzo dobrze radzi sobie nawet pod obciążeniem z bagażem i plecakiem.
Pozycja za sterami bardzo wygodna i bardziej turystyczna niż na Hayce, miejsca jest sporo dla kierowcy, plecaczka jak i bagażu jedyne co warto zrobić to wymiana szyby na akcesoryjną ponieważ ori. jest trochę za niska i przy większych prędkościach potrafi trzepać głową.
Przy akcesoryjnej można lecieć 180 w wyprostowanej pozycji.
Hamulce w zygzaku są rewelacyjne nawet bez oplotu droga zatrzymania jest porównywalna do litrowych sportów dodatkowo abs bardzo pomaga przy jeździe z plecakiem, w porównaniu do hayki są dużo lepsze.
Gość: starysut
Zygzak a właściwie tytułowy „Predator” (takie imię nadałem swojej maszynie) to niezwykły motocykl. Jak każdy z Was wie, seria ZZR to przedstawiciele sprzętów sportowo-turystycznych. Ale ile jest w nich sportu a ile turystyki?
Jeśli by na niego spojrzeć to widzimy napakowanego i umięśnionego potwora o wymiarach Titanica. Pierwsze co przychodzi nam na myśl na jego widok a tym bardziej jak postawimy go koło każdego sporta to słowa: „ku*wa! Ale luj!”.
I rzeczywiście ten motocykl jest olbrzymi. Jego długość powinna być mierzona w kilometrach a pole powierzchni owiewek w hektarach. Czacha niejednego sporta jest szerokości... samej szyby Zygzaka. Tego motocykla nie da się przegapić. Widok Kawy przemieszczającej się po mieście oraz poruszenie wśród ludzi jakie wywołuje, przypomina widok i poruszenie spotykane, kiedy to amerykański lotniskowiec wraca z misji pokojowej.
Jego stylistyka budzi respekt. Bateria przednich reflektorów przypomina oczy pająków z rodziny skakunowatych. Swojemu Predatorowi dodałem nieco stylistycznego smaczku, montując ringi LED w reflektorach oraz zmieniając halogeny i postojówki także na LEDy. Jak Wam się podoba efekt? Piszcie w komentarzach!
Wróćmy jednak do bryły ZZRa. Z przodu widzimy bardzo masywną czachę ze wspomnianymi wcześniej światłami. Idąc ku tyłowi mijamy wielki bak by zatrzymać się na nieco mniejszym w stosunku do reszty zadupku, po bokach którego widzimy dwa wielkie kominy. Od razu widać ile godzin poświęcono aerodynamice. Każda część ją uwzględnia. Przetłoczenia lamp, airbox, wkomponowane w boczne owiewki kierunkowskazy, przepięknie profilowana czasza, wielkie skrzela, nawet lusterka i ich żebrowane wsporniki zrobione są tak, by stwarzały jak najmniejsze opory dla powietrza. Całość prezentuje się w taki sposób, iż większość ludzi jedyne co potrafi powiedzieć gdy pierwszy raz go zobaczą, to bardzo niecenzuralne słowo, oznaczające również panie lekkiego obyczaju... w skrócie „o ku*wa!”.
Przejdźmy do komfortu. Po wejściu za stery dużej kawy, czujemy się prawie jak w turystyku. Prawie, bo turystykiem do końca nie jest, ale 700km robiłem nim na raz bez bólów pleców i nadgarstków. Duża w tym zasługa w miarę swobodnej i wyprostowanej pozycji, połączonej z komfortowym (i bardzo niskim) siodłem, które w przypadku mojego egzemplarza, zostało zmienione na akcesoryjne, jeszcze bardziej wygodne.
Do podróżniczego charakteru jak najbardziej pasują tutaj olbrzymie owiewki. Są naprawdę potężne i świetnie nas chronią przed czynnikami zewnętrznymi oraz naporem wiatru.
Ostatnio jechałem opakowany z moją ukochaną nad morze i z powrotem. Maszyna bardzo dzielnie zniosła podróż.
Dodatkowo nie przeszkadzało jej obciążenie. Oczywiście, moto było cięższe niż zawsze (niecałe pół tony w sumie z płynami, pasażerami i ładunkiem w postaci kosmetyczki mojej dziewczyny) i było to odczuwalne przy wsiadaniu ale tylko wtedy.
Wystarczyło aby ruszyć, by masa nagle przestała być odczuwalna a zakręty nadal były przyjemnością (tak obładowany przecierałem sakwy na zakrętach). Ogólnie patrząc na ten motocykl można odnieść wrażenie ociężałego i niezgrabnego... nic bardziej mylnego! Wystarczy wsiąść na niego by się pozytywnie zaskoczyć. Zygzak jest tak fajnie wyważony, że nawet kobieta nie ma problemów z jego utrzymaniem czy podniesieniem. Dodajmy do tego bardzo niskie siedzenie pozwalające nawet najniższym sięgnąć pełnymi stopami do ziemi, oraz charakter silnika (o którym napiszę potem) i mogę zaryzykować stwierdzenie, że ten sprzęt świetnie nadaje się dla... kobiet? Tak! Nie tylko mężczyźni ale i płeć piękna świetnie sobie na nim poradzi! Zwłaszcza, że na mieście ten sprzęt prowadzi się (możecie mi nie uwierzyć) prawie jak naked, co tym bardziej zachęca do używania go na codzień. Jedynie szerokie lusterka utrudniają lawirowanie między autami.
Skoro już poruszyliśmy temat podróżowania to wypadało by powiedzieć jaki apatyt na paliwo ma ta krowa. Mi w podróży nad morze, średnie spalanie na komputerze wyszło 6.2l/100km, włączając w to korki w Kołobrzegu itp.
Ale to nic... tydzień przed wyjazdem jechałem z bratem w dwa moto do Poznania, bo w jego ZZR1400 (tak też ma ten model) zmieniany był rozrząd przy 100tys km. Jechaliśmy na dwie maszyny, 130km w jedną stronę, ze średnią prędkością 150km/h, a potem wracaliśmy moim w dwie osoby z tą samą prędkością... Wynik? Średnie spalanie 5.5l/100km.
Tak więc silnik jest naprawdę mega nie wysilony co czyni go również i bardzo oszczędnym.
Poruszmy teraz kwestię, która ciekawi większość z Was... osiągi.
Możecie wierzyć lub nie ale na prostej zostawia w tyle każdego litra z tamtych lat. Ten motocykl został stworzony by szybko przyspieszać i porównywalnie w tamtych czasach robiła to jedynie Hayabusa.
W zakrętach nie jest już tak kolorowo jak na choćby superbike’ach którym chwilę wcześniej łoiliśmy tyłki na prostej. Do wejścia w naprzemienne zakręty trzeba użyć nieco siły, jednak nie ma się Zygzak czego wstydzić. Motocyklem łatwo skręcimy i zejdziemy do samych podnóżków, zamykając gumę, choć jak już wcześniej mówiłem, trzeba do tego nieco więcej siły użyć i nie będzie to taka jazda jak na „ścigu”. No cóż, praw fizyki oszukać się nie da i po prostu widać że motocykl woli autostradowe latanie z prędkościami ponaddźwiękowymi lub przyspieszenia ze startu zatrzymanego. A to już jego specjalność... osobiście wykręciłem 7.5s... do 200km/h a silnik nie łapie zadyszki aż do momentu włączenia się ogranicznika prędkości przy 298km/h. Wtedy nagle zwalnia i utrzymuje już tempo.
Ale wystarczy wydać 1000-1500zl i blokadę zdejmą a przy okazji może i zmapują moto. Wtedy prędkość maksymalna powędruje w okolice 320km/h.
Jeśli jesteśmy już przy przyspieszeniach i prędkościach to to moto jest dość specyficzne... mam nadzieje ze mnie teraz dobrze zrozumiecie: Zygzak przyspiesza jak jakiś obłąkany uciekinier z psychiatryka, wbija oczy w głąb czaszki dając nam przeciążenia podobne do tych, które mieli dotąd astronauci z NASA. Aż mamy ochotę śpiewać pod nosem słowa „I'm the hand of God
I'm the dark messiah
I'm the vengeful one” utworu grupy Disturbed. Silnik cierpi na... nadmiar mocy. Przy 180km/h jeszcze łapie ślizgi tylnego koła lub próbuje przód unieść ale... przez długi rozstaw osi jest przewidywalny, prowadzi się jak dziecko za rączkę, tak jakby chciał powiedzieć „pokaże Ci teraz powerslida przy chorej prędkości ale spokojnie, opanujesz to”.
Motocykl jest do bólu przewidywalny.
Nawet słaby dolny zakres obrotów i nagłe zastrzyki mocy przy 4,5tys i 7tys obr w pierwszej wersji (do 2007 roku, sam ją posiadam) nie przeszkadzają a maszyna pozwala nam na chorą zabawę którą opanujemy z dziecinną łatwością.
Potem, od 2008 roku, Kawasaki zmieniło mapy zapłonu, dodało trzeci katalizator i dwie sondy lambda. Moto nie miało już słabego dołka a przez cały zakres obrotów ciągnęło równomiernie i mocno, niczym pewna aktorka z filmów dla dorosłych. Dzięki tym zmianom Zygzak stał się jeszcze łatwiejszy do opanowania i jeszcze bardziej przewidywalny.
Będąc przy przy tych tematach, chciałbym jeszcze coś dodać: w życiu nie jeździłem bardziej stabilnym motocyklem.
Jego stabilność, którą zawdzięcza dość sporej masie, długości i szerokości geograficznej oraz owiewkom ukształtowanym tak, że jesteśmy chronieni przed warunkami atmosferycznymi prawie jak w turystyku, po prostu zwala z nóg. Przy zamkniętym budziku czujemy... nic nie czujemy! Nudzimy się! Naprawdę! Ostatnio jadąc trzy.....yyyyyy...dzieści na godzinę (mówiąc króciej: zamykając budzik), bawiłem się komputerem pokładowym, sprawdzając spalania średnie i chwilowe oraz zasięg, bo naprawdę nic się nie działo. Za owiewkami cisza jak makiem zasiał, jedyny podmuch jaki był to chyba z mojego oddechu. Miałem wrażenie jakbym jechał 100km/h z szybciej poruszającym się obrazem dookoła.
Co jeszcze jest w tym motocyklu dobre? Hamulce! Wiesz jak hamuje ZX10R? To zapomnij o jej hamulcach bo Zygzak ma lepsze! I to nie są aby moje odczucia! To wychodzi w każdym teście porównawczym! Tak, ta krowa ma lepsze hamulce niż litrowy sportowiec na tor. Jeśli nie wierzycie to sprawdzicie sami. Uważajcie aby na oczy by nie poleciały do porządku niczym piłeczki pingpongowe.
Tak teraz rozmyślam, że w sumie gdyby miał napęd kardanem, to byłby idealny, ale jak widać nie można mieć wszystkiego.
Czy Predator ma jakieś wady? Tak, ma.
Brak wyżej wspomnianego wału, szerokość będąca z jednej strony plusem bo moto prezentuje się potężnie i chroni świetnie przed wiatrem ale znowu ciężko przecisnąć się przez nią w korku.
Do tego dostępność części trochę kiepska (to cena za bycie w centrum uwagi przez posiadanie rzadkiego motocykla) a jak już są jakieś, to ceny potrafią przerazić.
Kolejne: w pierwszej generacji jest tylko jeden wentylator przez co silnik lubi się gotować i siada uszczelka pod pokrywą zaworów przez co silnik poci się (najczęściej lewy przedni narożnik).
No i najważniejsze: pierwsza generacja (2006-2011) nienawidzi jazdy ma kole i odcinek. Bardzo lubi wtedy obrócić sobie którąś panewkę w silniku. Jeśli poprzedni właściciel latał na kole lub odcinał moto to najlepiej takiego sprzęta odpuścić.
Ja niestety na takiego trafiłem. Było to chyba poddanie mojej znajomości z predatorem próbie. Doszedłem do wniosku że dzięki osiągom i temu, jak łatwo ten motocykl się prowadzi, dam mu drugą szansę i efektem tego było miesięczne szukanie nowego silnika za którego potem zapłaciłem majątek (wraz z przekładką i wszystkimi uszczelkami itp wyszło mnie prawie 8tys zl).
Wiec nie warto naprawdę latać na kole 1gen. Nawet jeśli moto próbuje podnieść przód, to lepiej odpuścić niż zbliżać się do pionu.
Kolejna rzecz:
Roczniki 2006 i pękające ramy od za mocno dokręconego silnika. Była na to akcja serwisowa. Poprawiali skręcenie w sztukach więc warto sprawdzić po VINie czy dany egzemplarz stawił się w ASO na ten zabieg.
Roczniki 2007 były już we fabryce sprawdzane pod tym kątem.
Następne: roczniki 2006-2007 miały dwa katalizatory i mapę zapłonu która była kiepska, słaby dół i strzały mocy przy 4.5 i 7tys obr. Od 2008 do 2011 Kawasaki wsadzało już nową mapę zapłonu, dzięki której ten reaktor jądrowy szedł równo przez cały zakres obrotów i legitymował się mocniejszym dołem. Dodatkowo wsadzili trzeci katalizator i dwie sondy lambda.
Z minusów mogę jeszcze powiedzieć, że ABS w 1gen działa tak sobie, chociaż powiem jeszcze, że jechałem wersją bez niego i wolę jednak ten kiepsko zestrojony system niż jego brak.
Fajnie się czyta i wszystko sama prawda posiadam 2009 rok i jestem zadowolony🙂
a ja zapaliłem papierosa jadąc 300 ta w sumie to sam się zapalił od tej prędkości, nie pisz kolo bajek bo ja tego nie łykam
myślę o zakupie tego motocykla jako następny i powiem - świetny opis! szacun :)
Dołączone zdjęcia
Gość: wojtas
mam na zbyciu nowe klocki przód i tyl ebc, nową osłonę chłodnicy, jak ktoś zainteresowany niech piszę
Osłona chłodnicy aktualna? Do którego rocznika
Gość: Łututu
Po dwóch sezonach na zygzaku przesiadłem soe na bmw seri K i to było właśnie to. Co do zygzaka to toporny obciążały, ciężki, zbyt przestarzała konstrukcja. Bmw w tych latach wybiegło w przyszłość zostawiajac zygzaka daleko z tylu