Gość: endriu
...tak wlasnie ,tylko wyglada bo bez polaczenia z netem jest w polowie funkcjonalna, gubisz siec w lesie czy górach , nie zadzwonisz ,nie dziala nic oprocz prowadzenia po trasie, nie ma czlowieka ktory ma glowie ksiazke telefoniczna zapisana w telefonie bo tylko tak glowoso mozna wybrac numer,nie ma klawiatury ,brak historii polaczen,wszystko uruchamiane jest glosowo ! a ja bym moze chcial wybrac numer z klawiatury? to samo dotyczy smsow, mialem kilka dni oddalem do sklepu i wrocilem do garmina.
Mam to urządzenie już ładnych parę lat (prezent), i choć nigdy nie używałem jej osobiście (pożyczałem innym, a potem ojciec korzystał z niego w aucie), mam kilka spostrzeżeń.
Po pierwsze, pożyczona nawigacja wróciła z pękniętym uchwytem mocującym - użytkownik twierdził, że prawdopodobnie nie wpiął jej do końca, co poskutkowało takim uszkodzeniem. Trzeba więc pilnować poprawnego osadzenia.
Po drugie, choć wydaje się, że jest to pancerne urządzenie, zwłaszcza patrząc na te boczne okucia, to jednak jest to złudne wrażenie. Po kilku miesiącach jazdy w aucie, odkleił się panel dotykowy (wyświetlacz jest pod nim). Jak się okazuje, ekran nie jest zabudowany, a jedynie wklejony w otwór w obudowie. Duże rozczarowanie i zero szans na poważną wodoszczelność.
Po trzecie, co zdołałem zauważyć podczas jazdy, drogi są słabo odwzorowane. Może jest to kwestia grubości linii, ale szacowanie krzywizny zbliżającego się zakrętu na podstawie wyświetlanej kreski to proszenie się o kłopoty.
Po czwarte, spostrzeżenia ojca po używaniu: mało intuicyjne menu, trudne wyszukiwanie miejsc docelowych, oraz nie udało mu się nigdy znaleźć opcji dodawania adresów do ulubionych (w sensie jeśli jest taka możliwość, to jej nie znalazł - wracamy do nieintuicyjnego interfejsu).
"Po kilku miesiącach jazdy w aucie" - mam na myśli po kilku niedługich wyjazdach. Nawigacja nie jest zamontowana na stałe, żeby się rozkleiła od słońca przez miesiące stania, czy coś.
Dołączone zdjęcia